Teraz nastąpi obiecany dawno post, miłego czytania i oglądania.
Jakiś czas temu dziewczyny odkryły stado dzikich koni, od razu w ich głowach zrodził się plan aby je wyłapać, niestety nie było ku temu sposobności. Dziś wszystko sprzyjało jego realizacji więc postanowiły działać. Do akcji wyłapywania chciał dołączyć Mateusz, nie mogło zabraknąć też szarej (pomóżcie z imieniem dla niej) uparła się i koniec, wytłumacz tu teraz blondynce, że nie wolno :) W końcu całej ekipie udało się zagonić konie do niecki pod prastarymi drzewami.
Szara uparła się na prowadzenie, miała dość pozerstwa Mateusza, dodatkowo nie miała ochoty mu tłumaczyć po co wzięła siodło. Dwa z koni miały potencjalnego nowego właściciela, więc trzeba było sprowadzić już całe stado do stajni i oddzielić od niego dwie sztuki.
Mateusz postanowił pokazać swoje męstwo i złapać osobiście jednego z koni mimo, iż plan dziewczyn był zupełnie inny.
Szara też nie aprobowała takich popisów.
Jej mina i postawa ciała świadczyły o tym dobitnie, zabrała nawet chłopakowi okulary aby się nie zniszczyły.
Mateusz bardzo się starał, aby dziewczyny widziały w nim mężczyznę, lasso zarzucił bezbłędnie.
Stało się jednak coś nieoczekiwanego, jako, że koń był młody i przeraził się pętli na szyi, wyskoczył czym prędzej do przodu i przeszedł w galop. Zobaczcie jak to wyglądało.
Mina szarej mówi sama za siebie : A nie mówiłam?
Na szczęście Barbara i Summer ruszyły chłopakowi na pomoc. Lea i szara zostały aby pilnować stado.
Na szczęście chłopak dorobił się tylko kilku zadrapań i mnóstwa igliwia na głowie. Dziewczyny nie zachowały taktu i dały się ponieść wesołości.
Ostatecznie szara nie wytrzymała i postanowiła zdradzić dziewczynom swoją tajemnicę. Całą zimę używała dżipa i dowoziła koniom siano dzięki czemu ją zaakceptowały. Powolutku ujeżdżała też najmądrzejszą w stadzie klacz.
Dzięki wielomiesięcznej pracy i obserwacji stada wiedziała, że to właśnie ona prowadzi stado i gdy się ją oswoi całe stado pójdzie za nią w wybrane miejsce. Wszyscy spokojnie wrócili do domu. Na czele Szara na gniadej, za nimi stado, za stadem Baśka na Pacyfice, Summer na Baji i Lea na Topandze, a na szarym końcu ze zmalałym ego jechał Mateusz w dżipie.
Mam nadzieję, że post Wam się podobał mimo jego długości. Postaram się bywać na blogu częściej, sporo mam Wam do pokazania. Lalkuję cały czas więc w zasadzie tematy piszą się same. Pozdrawiam wszystkich :)
Czekałam, czekałam i się doczekałam. :D Boska sesja! Kadr z wleczenia ofiary jest doskonały, koń upozowany perfekcyjnie. Ależ się napracowałaś. :D
OdpowiedzUsuńParadoksalnie mniej niż przypuszczałam gotowa historia siedziała w głowie już kilka dni i wystarczyło tylko ją przenieść. Czekałam tylko na pozera :)
UsuńOj w pewnym momencie zrobiło się groźnie... Na szczęście wszystko dobrze się skończyło. Miło, że wróciłaś.:)
OdpowiedzUsuńTeż się cieszę, bywałam na Waszych blogach, ale nie miałam głowy nawet do komentowania.
UsuńTo chyba cały dzień trwały zdjęcia, tyle ustawiania scen! Widać, że kochasz konie. :)
OdpowiedzUsuńDwie godziny, ale upłynęły ekspresowo, zdecydowanie kocham i nie brakuje ich w moim życiu.
UsuńRewelacyjna sesja! Pełna życia i ruchu.
OdpowiedzUsuńDziękuję
UsuńFaceci... ehhh. Się uśmiałam :)
OdpowiedzUsuńFajna historia :)
Cieszę się :)
UsuńDziękuję
Super sesja :D
OdpowiedzUsuńPozdrawiam serdecznie <3
Dziękuję
UsuńPozdrawiam wzajemnie :)
Rewelacyjne zdjecia
OdpowiedzUsuńDziękuję, zapraszam do obserwowania, będę się starała utrzymać poziom :)
UsuńAle się u tych Twoich lalek dzieje!
OdpowiedzUsuńDzieje, oj dzieje xD
Usuńzachwycające zdjęcia
OdpowiedzUsuńDziękuję
Usuń