Dziś przyszedł, kurier go przywiózł. Mimo że ząb czasu go zahaczył i jest bez osprzętu już go kocham i nikomu nie oddam. Osprzęt potrafię zrobić sama, na strychu leży już kilka koni, ale takiego nie było. Jeśli wpadnie Wam gdzieś taki w oko, linkujcie podnoście alarm. Poluje na inne z tej kolekcji. Jest to cali girl barbie horse, wypatrzyłam w ogłoszeniach cali girl Leę, chyba tak to się pisze, z atykułowanym ciałem, ale golutką. Coś się z tego stworzy.
Powoli byle do przodu. Obiecałam sobie że już lalek chwilowo kupować nie będę. Nawet nie nazwałam tego co mam. Z koni tylko jeden z dzieciństwa ma imię i kiedyś go przedstawię . Ten będzie się nazywał Bronco Bar. Niebawem więcej zdjęć.
Jestem ciekawa tego osprzętu. Też lubię dłubać miniaturki. :)
OdpowiedzUsuńW poniedziałek coś dodam, bo wtedy wdrapę się na strych po Oliviera, a on ma pełen osprzęt :)
UsuńFajny jest! :) Ja mam Topangę, tego szarego z brązową grzywą, od Lei właśnie. Samą Leę też bym bardzo chętnie przygarnęła. :)
OdpowiedzUsuńCzekamy na montowanie sprzętu.
Mi się trafiła przypadkiem, jeszcze na ciałku mtm, szczyt szczęścia.
UsuńPiękny!
OdpowiedzUsuńDziękuję, mam fioła na punkcie koni
UsuńLea to dziewczyna, która kocha konie! Twój jest naprawdę piękny!
OdpowiedzUsuńZbiór Ci się powiększa a lalki będą zdobywać coraz większe terytorium :)))
Pozdrawiam gorąco!
Na razie nie chcę zapeszać ,ale coś mi mówi, że koni będzie więcej :)
OdpowiedzUsuńkonie kocham!!!
OdpowiedzUsuńJa też, te zabawkowe i realne :D
OdpowiedzUsuńŚliczny i artykułowany! Ja mam konika z ciucholandu, ale takiego zwykłego i sztywnego. Twój jest cudowny i z pewnością posłuży do wielu sesji!
OdpowiedzUsuńDo koni mam słabość, może być i sztywny byle miał słodki pyszczek :)
Usuń